W drogę
- Już czas ruszyć w drogę! - pomyślała Dżej z trudem dopinając
torbę podróżną. -Tylko czy wszystko wzięłam? Hmm... Chyba tak! - postanowiła i wyszła
na peron. Mieszkała w niewielkiej miejscowości, gdzie jedyną drogą komunikacji był
właśnie pociąg. Z wielką radością i zaciekawieniem ruszyła! Jej przygoda rozpoczęła
się w chwili, kiedy pan konduktor zapukał do jej przedziału z pytaniem -
Bileciki do kontroli proszę. - z uśmiechem. Dżej nie miała biletu, ale starała się
przekupić konduktora w niekonwencjonalny sposób. Udało jej się to! I mimo tego,
ze podróżowała na gapę, siedziała w przedziale. Dżej spala, wyglądała przez
okno itp. Az nagle, maszyna się zatrzymała... Dżej zamarła. – Co się
stało? – myślała. Otworzyła okno i przeczytała nazwę – Świńskie pupy. –
przetarła oczy ze zdumienia. Na peronie stało dużo ludzi. I wszyscy wtarabanili
się właśnie do tego pociągu. Do przedziału w którym siedziała Dżej wsiadło trzech
mężczyzn: pierwszy blondyn chudy jak szkapa, ale nadziany (w sensie bogaty).
Złoty łańcuch dyndał mu przy szyi i miał na sobie skórę i czarne okulary. Drugi
był to brunet elegancko ubrany. Miał garnitur szyty na miarę i był obfitych kształtów.
Trzeci był wyluzowanym dredziażem w
koszulce z konopiom. Jechali tak 10 stacji. Dżej zrobiła się głodna. Wyjęła
więc, z torby jedzenie i zaczęła wpie***lać! Blondyn uniósł czarne okulary i
przypatrywał jej się badawczo. Brunet gdy zobaczył, że Dżej je, sam zrobił się
głodny i wyjął swoje żarcie. Dredziaż otworzył okno i zapalił Marihuanę. Kiedy skończyła jeść nagle, poczuła, że musi
iść do toalety. Pociąg wlókł się niemożebnie. Czytała grubą książkę fantasty. Sama akcja plus
zapach Marihuany dredziaża, wciągnęły ją!
Koniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz